poniedziałek, 8 lutego 2016

Ulubieńcy stycznia

Styczeń minął mi bardzo szybko, dużo się działo a doba miała tylko 24 godziny. Ale zawszę znalazł się czas na pielęgnacje i makijaż. A w tym miesiącu szczególnie polubiłam kilka produktów. Jakich? Dowiecie się poniżej.





1. Lirene, krem regenerujący, 30% urea, 75 ml. Jak widzicie to jeszcze stare opakowanie gdyż ten krem miałam w 'zapasach' co świadczy o tym że zabezpieczyłam się gdyby przypadkiem wyparował z jakiegoś powodu. A w okresie jesienno-zimowym bardzo lubię po niego sięgać, bardzo dobrze nawilża, wygładza i zmiękcza skórę. To chyba jedyny krem na rynku z taką zawartością mocznika, w składzie ma również olejek z drzewa herbacianego który koi i łagodzi podrażnioną skórę. Jedyny jego minus to zapach ale to kwestia przyzwyczajenia, ja już nie zwracam na to uwagi.
2. Alterra, Krem do rąk bio rumianek/jojoba, 75 ml. Dobrze nawilża i bardzo szybko się wchłania, pozostawia skórę miękką i zadbaną. Efekt przy w miarę regularnym stosowaniu długo się utrzymuje. Zapach delikatny, rumiankowy.
3.  Mixa, Ekspert skóry wrażliwej, Lekki krem nawilżający 24 h Przeciw błyszczeniu, 50 ml. Krem szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, skóra jest dobrze nawilżona a jednocześnie matowa przez cały dzień. Czy wytrzyma 24 h nie wiem ale ok 12 godzin na pewno.


















Troszkę kolorówki też się wkradło:

1. Maybelline, Color Tatto 24 HR, Creme De Rose 91. Przezemnie używany jako baza pod cienie, wprawdzie w zimie jest troszkę ciemniejszy niż moja karnacja ale po nałożeniu cieni jest to kompletnie niewidoczne. Cienie trzymają się przez cały dzień, nic się nie roluje i nie zbiera.
2. No7, cień do powiek, 10 Wheatsheaf, nadal dostępny tylko nr mu się zmienił (z tego co wiem na 55), kolor szampański, dla mnie to idealny cień na całą powiekę w leniwe dni brązowa kreska i makijaż gotowy, gdy mam ochotę go połączyć z innymi cieniami nie ma z tym najmniejszego problemu bardzo ładnie się blenduje. Drobinki idealnie zmielone tworzą na powiecie jednolitą tafle, świetnie odbija każde światło i delikatnie połyskuje.
3. GoldenRose, emily, long-lasting lip pencil, nr 201. Dla mnie idealny brudny róż (zdjęcie poniżej nie oddaje tego koloru), kredka miękka dzięki czemu bez problemu się ją aplikuje. Możemy ja nosić samą jako matową pomadkę wtedy jest niezwykle trwała, możemy też na nią nałożyć odrobinę błyszczyku.

To na tyle moich faworytów tego miesiąca ;) miałyście któryś z tych produktów? Co o nich myślicie? Co wam się spodobało najbardziej w styczniu?

5 komentarzy:

  1. Akurat żadnego z tych produktów nie miałam u siebie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. nie miałam żadnego z twoich ulubieńców

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji testowania żadnego z tych produktów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie miałam żadnego z twoich ulubieńców :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każde miłe słowo ;)